niedziela, 30 sierpnia 2015

Ostatnie dni wakacji / Last days of holidays

Witajcie!

jeszcze chwileczka, jeszcze momencik i koniec laby. 
Powrót dzieci do szkoły, zwiększone obowiązki i na jeszcze większych obrotach. 
Mam nadzieję, że podczas wakacji naładowałyście baterie i z wigorem ruszacie w nowy rok szkolny:-) 

Ja jeszcze korzystam z ostatniego dnia luzu:-) 
Czekam na starszą córkę wracającą z obozu bujając się w hamaku....
Uwierzcie mi niczego więcej do szczęścia mi nie trzeba:-)




A wewnątrz pierwsze przygotowania do jesieni:-) 
Wiem, że brzmi to dość dziwnie, szczególnie podczas 30 stopniowego upału
ale nie mogłam się oprzeć tym cudnym ikeowskim skórom:-) 
Biegam i przymierzam po domu, gdzie najbardziej będą pasować 
ale jak to zwykle u mnie bywa nie zagodzczą w jednym miejscu:-) 
Raz będą umilać siedzenie na fotelu, innym razem na sofie:-) 
Pasują zawsze i wszędzie:-)









Buziale i cudownej niedzieli Kochane!


środa, 19 sierpnia 2015

Złote akcenty / Golden accents

Witajcie,

ostatnio złoto za mną chodzi. Szalenie podoba mi się ten kolor jako dodatek we wnętrzu. 
Oczywiście obecne trendy są zupełnie odmienne ale ja jestem troszkę inna:-) 

W ostatnim czasie oddałam się pokusie i kupiłam kilka złotych drobiazgów w H&M Home, 
czyli świeczniki na wyprzedaży, świecę oraz szare filiżanki ze złotym rantem. 
Jestem nimi zauroczona:-) 
Tak więc skoro filiżankom do twarzy w złocie to moja szare sofy 
powinny być zadowolone ze złotych akcentów, 
które niebawem będą jej towarzyszyć:-) 
Tak, tak, ostatnio buszując po necie natknęłam się na przecudowne 
metamorfozy ikeowskich szafek, szafeczek, stoliczków, 
które po zmianie nabrały "wyższej  kultury wnętrzarskiej":-) 
i mam zamiar takiej metamorfozy już niebawem dokonać:-) 

A tymczasem zapraszam na herbatkę, serwowaną oczywiście w nowych filiżankach:-)






Spójrzcie tylko na kilka inspiracji. 
Czy taki złoty stolik, konsola czy rama nie wygląda klasowo?
Oczywiście ze złotem nie można przesadzić ale to tyczy się wszystkiego 
więc trzeba trochę poszaleć, a co:-)
pinterest.com
pinterest.com
 Poniżej stolik dostępny w Ikea w kolorze białym i czarnym, 
który został przemalowany na złoto. 
Zawrócił mi w głowie i chyba się na niego skuszę:-)
pinterest.com

Buźka!

wtorek, 11 sierpnia 2015

Portugalia Algarve

Witajcie!

po bardzo długiej przerwie wreszcie jestem:-) Trochę mi zajęło pozbieranie się po wakacyjnych wojażach ale udało się:-)

Z ogromną przyjemnością dzielę się z Wami moimi magicznymi wspomnieniami z boskiego południa Portugalii czyli Algarve. 
Wypad wakacyjny oczywiście zorganizowaliśmy sami. Punktem wyjścia były tanie bilety lotnicze zakupione pół roku temu a później cała reszta. Pensjonat wyszukany na booking.com oraz wynajęcie samochodu również przez neta. Gorąco polecam taką formę wakacji, naprawdę warto. Co prawda trochę wysiłku trzeba włożyć w organizację ale satysfakcja gwarantowana.
Spróbowaliśmy chyba wszystkich portugalskich potraw i win:-) Było bajecznie. 
Mogę śmiało powiedzieć, że plaże Algarve są najpiękniejszymi w Europie. 
Uroku dodają im oczywiście klify, które stanowią chyba 90% moich fotek:-)

Zatem zapraszam w podróż na południe Europy:-)

Humor dopisywał nam od wejścia na pokład samolotu:-) 
Jedyny minus tanich linii to brak rozkładanych foteli, co w przypadku lotu w nocy okazało się drobnym problemem. 
Jednak nie ma to jak przytulaki dzieci, które służyły za poduchy:-)
Następnie odbiór auta z lotniska i zakwaterowanie w pensjonacie.
Miejsce położone bajecznie w miasteczku Lagos w pobliżu najpiękniejszych dwóch plaż Dona Ana oraz Camilo a co najważniejsze z basenem:-) 
Moje dzieci mogłyby właściwie całe wakacje spędzić w basenie i nic więcej im do szczęścia nie jest potrzebne:-)



Wieczorne grillowanie...
Teraz z przyjemnością wspominam chłodny wiaterek odczuwalny bardzo późnym popołudniem:-)
Kolejne dni to odkrywanie urokliwych plaż i zwiedzenie Przylądka Św. Wincentego
 - najbardziej wysunięte na południowy zachód miejsce Europy. Widoki bezcenne...


Zwróćcie uwagę na to zaludnienie:-) Prawie jak nad Bałtykiem:-)





Nasza pobliska plaża Camilo - bajeczna! Zejście na nią dzieliło jedynie 240 schodków - pikuś w porównaniu z wejściem:-)










 Plaża Dona Ana - niestety zamknięta ze względu na poszerzenie i roboty z tym związane. Ponoć najpiękniejsza...
 Udało nam się trafić na bezludną plażę - wrażenie niesamowite a widoki zapierające dech w piersiach.
Codziennie staraliśmy wybrać na plażę choć nie było to łatwe przy 2 pływaczkach basenowych:-) 
Jednak kompromis rozwiązywał sprawę albo basen później plaża bądź na zmianę plaża-basen:-)








 Wyborne jedzenie...

 Chwila w Lizbonie...Niestety upały były uciążliwe i zwiedzanie z dziećmi graniczyło z cudem. Objechaliśmy Lizbonę autem. 
Na dłuższą chwilę zatrzymaliśmy się jedynie w najsłynniejszej cukierni 
Pasteis de Belem na wyśmienite babeczki z budyniem. 
Jeszcze gorące posypuje się cukrem pudrem i cynamonem...hmmm rozpływają się w ustach...


 Słynny Tramwaj nr 28 mknący ulicami starej Lizbony jest symbolem miasta

 


Mam nadzieję, że nie zamęczyłam Was ilością zdjęć:-) Okroiłam ilość namprawdę dominimum:-)

Buziaki