sobota, 31 października 2015

Happy Halloween!

Witajcie,

wpadam do Was na chwilę przed imprezą:-)
Kilka dyniowych dekoracji muśniętych złotą i czarną farbą zrobiło swoje:-) 
Nastrój halloweenowy już jest.
Czarny akcent również zagościł w mojej kuchni - taboret BEKVM, z którego codziennie korzystam:-) 
Teraz mam gdzie "przycupnąć" pichcąc:-)

A Wy jak imprezujecie?:-)




Biało czarna dynia to hand made mojej córci

Uplotłam też wianek z hedery:-)
 Miejsce pod taboretem również zarezerwowane:-)
 

Moja młodsza córka w tym roku szaleje z przebieraniem i przybrała iście amerykańskie zwyczaje wraz z sąsiadkami. 
Cóż niech się bawią:-)

Buźka i do miłego!


niedziela, 25 października 2015

Powrót do sypialni / Come back to my bedroom

Witajcie,

dzisiaj porywam Was do mojej sypialni.
Co jakiś czas staram się zmieniać detale, gdyż ze względu na skosy (teraz bym takiego dachu nie robiła) i małą powierzchnie niewiele mogę poszaleć wnętrzarsko.
Jakiś czas temu pozbyłam się białej, barokowej toaletki, z której w ogóle nie korzystałam. 
Jednak pusta ściana aż sama się prosiła aby ją czymś odziać. 
Chwilowo stał tam fotel, o który się potykaliśmy nad rankiem po dzwonku budzika...

I tak nastała kolejna metamorfoza. 
Tym razem główną rolę odgrywa stolik Vittsjo z niezastąpionej Ikei 
a na nim różnorakie ramki z naszymi wspomnieniami...
Ogromnym sentymentem darzę Nowy Jork, 
gdyż tam spędziłam najcudowniejszy okres w swoim życiu i poznałam męża :-)

Myślę, że ta forma pozostanie chwilę dłużej:-)





Zmieniałam także lampki sypialniane. 
Poprzednie z czarnym abażurem zostały zastąpione lampkami z serii Barometer 
(choruję jeszcze na taka podłogową)
Teraz wreszcie mam godne warunki do wieczornego czytania:-)

I oczywiście sezon na świeczki, świeczniki uważam za rozpoczęty:-)









Moja młodsza córka dosłownie oszalała na punkcie naszej nowej suni:-) 
Wszędzie jej towarzyszy, nawet na moim sypialnianym chodniczku:-)

Nie chcę marudzić ale jesienna chandra chyba mnie dopada... 
Dlategoteż aby się nie dać poprawiłam sobie humor nowymi kozakami za kolano:-) Nie ma to jak babski shopping - zawsze działa.
Warto było:-) Przetańczyłam w nich całą piątkową noc:-)
 
 I jeszcze ciepluchne skarpety na zimne wieczory:-) 
Ale te do tańca się nie nadają:-)
Za to idealnie się sprawdzają w duecie z kubkiem gorącej herbaty
 I nasz nowy członek rodziny:-) 
Przecudowna, słodziutka i rozkoczna Coco (jak Chanel:-))) 
Naszym córom wreszcie udało się nas przekonać do zwierzaka w domu. 
Długo nad tym myśleliśmy ale jak nie teraz to kiedy?:-) 
Jak dzieci dorosną to już nie będzie takiego funu:-) 

Czuje się jak bysmy mieli małe dziecko w domu. 
Trzeba ja tulić, kiziać i nosić na rączkach. 
Nie spodziewałam się po sobie, że potrfafię oszaleć na punkcie zwierzaczka:-) 
Jest boska!

 I na koniec obowiązek obywatelski spełniony:-)

 A Wy miewacie jesienną chandrę? Jak sobie z nią radzicie?

 Buźka!





poniedziałek, 19 października 2015

Praga Czechy

Witajcie,

dzisiaj zabieram Was w podróż po pięknej Pradze.

Cudowny, przedłużóny weekend w krainie Krecika spędziliśmy w towarzystwie naszych przyjaciół, taki wypad bez dzieci:-) Było bosko. 
Przeszliśmy chyba całą Pragę wzdłuż i wszerz. Jest co wspominać...

Jestem zauroczona gotyckim stylem Starówki i magicznym Mostem Karola...szczególnie wieczorową porą, kiedy ciepłe światła lamp podświetlały urokliwe zabytki...

Bez pośpiechu, bez stresu, łapaliśmy klimacik, robiąc przystanki na spróbowanie przysmaków kuchni czeskiej jak i wyśmienitego piwa:-)

Zapraszam
 Wybraliśmy podróż autem, ze względu na niedługi dystans (jedynie 8,5 godz) 
oraz bardzo dobrą infrastrukturę. 
Był to wesoły samochodzik:-) Wiadomo:-)

 Następnie powitanie z Krecikiem i ruszamy w miasto:-)
Most Karola oraz Stare Miasto są przeurocze. Każda uliczka jest magiczna i z klimatem.







 Magiczna Starówka


Rozległy Ratusz na Rynku Staromiejskim harmonijnie łączy styl gotycki z renesansowym. 
Najpiękniejszą ozdobą budynku jest astronomiczny zegar Orłoj.






 I te przepiękne, misternie zdobione budynki...CUDO



 Zahaczyliśmy też o Muzeum Seksu:-) Obśmiałam się okrutnie widząc cennik usług:-) 
Ach w końcu to najstarszy zawód świata:-)
 Przystanek na dobre czeskie piwo to podstawa:-)

Zamiast hot-dogów serwowane są różnego rodzaju kiełbasy w bułce:-) 
Taki hot dog w wersji XXL:-)

Kolejne kaloryczne dania. Porcje ogromne. 
Golonka wyborna...hmmm do tej pory czuję smak te chrupiącej skórki:-)

I coś dla smakoszy słodkości. Przepyszny, na miejscu wyrabiany Tredlnik. 
Ciasto owija się wokół kija i grilluje. 
Następnie, jeszcze cieplutki obtaczany jest w cukrze pudrze, z dodatkiem cynamonu...
Pyyyychaaa
 
 Szkoda, że wszystko co dobre szybko się kończy.
Teraz walczę każdego dnia o dawkę optymizmu bo czuję oddech jesieni na plecach...brrrrr Mam nadzieję, że słonko jeszcze wyjdzie i napoi mnie pozytywną energią:-)

Buziaki